W poprzednich częściach, , Michał widzi ślady kaloszy Anastazji i idzie z ciekawości do zakątku, tam napotyka się na trupa. Dzwoni na policję, która łapie ich podczas drogi do domu.
„Zobaczysz,
zobaczysz obcą własną twarz,
jakie wielkie oczy ma strach,
zobaczysz wszystko to samo co ja”
Edward Stachura
Jakoś
musiało do tego dojść. Byłem głupi, że nie zostałem z nią na miejscu zbrodni. Myślałem,
trafię za kratki Bo jak powiedziałbym prawdę, to albo mi nie uwierzyli, albo
zrobiliby coś małej. Jak przyznałbym się, całe moje życie ległoby w gruzach Z drugiej strony, i tak w nich już było. Więzienie to jednak coś gorszego, a samego
aresztu nie mogłem znieść. Nagle usłyszałem, że do zeznań, najpierw biorą dziewczynkę.
No to wtedy już nic nie wiedziałem, jednak kilka minut później nas wypuścili.. Tak,
wiem, dziwne…
Znowu szliśmy do mnie do domu.
- Jak ty to zrobiłaś,
co powiedziałaś policjantom? – Musiałem zapytać.
- Nie wiem, nie
pamiętam…
- Że co? – Yyyy… Nie
wierzyłem…
- No tak, po prostu.
- Huh?
- Pamiętam jeszcze,
jak siadałam na krześle, byłam strasznie zdenerwowana.
- Nie dziwię się… –
Natała cisza – Kontynuuj.
- Wtedy zobaczyła
czerń przed oczami I już byłam poza salą przesłuchań. Nic z tego nie rozumiem.
Nie wiem nawet, co się stało! – Zaczął się płacz, więc ją przytuliłem. – Co,
jeżeli to ja ich zabiłam? Jestem zabójcą! Co, jeżeli to prawda? Ja nie chcę! Ja
nie chcę być zła_
- Nie jesteś –
uspokajałem ją, ale nie dała za wygraną.
- A co, jeśli jestem!
Może byłabym bandytą i.. – Tu przerwała I wytrzeszczyła oczy.
- Hej! Co ci?!
Upadła.
Na plecach miała lotkę, zupełnie taką, jaką daje się zwierzętom na uśpienie. Nie
wierzyłem! Potraktowali ją jak zwierze!
- Kto to zrobił?!
Czemu?!
- Ja – Z czegoś podobnego
do portalu w powietrzu wyłoniła się dziwaczna postać. Mężczyzna. Miał skrzydła,
Jedno białe, drugie czarne. Niestety, po chwili je schował, więc nie miałem
okazji się na nie popatrzeć. Miał dość długie włosy, przynajmniej na tyle by
zakrywały mu fragment oka i pół twarzy. Na dodatek były one kompletnie czarne, zupełnie
jak smoła, no, może coca- cola. Był ubrany w biały, w kilku miejscach podarty podkoszulek
I czarne spodnie.
- Ktoś ty?! – Trochę mnie
przeraził.
- Jestem Nagis, pół-anioł,
pół-demon. Pilnuję porządku na świecie. Jestem tym, który zabił tamtych ludzi,
wyciągnął was z tarapatów I tym, który zaraz pozbędzie się dziewczyny. Dlatego grzecznie
proszę, zejdź mi z drogi I pozwól czynić mi moją powinność.
- Naprawdę myślisz,
że ci pozwolę?
- A co ty niby
możesz?
- Zaraz się
przekonamy – Naprawdę, obydwaj się przekonamy…
Uff… Zdążyłam. Mam nadzieję, że się podoba… Wszystkie rozdziały będą ukazywane w częściach. Oczekujcie niedługo drugiego rozdziału! ☺