Archiwum bloga

środa, 1 maja 2013

Rozdział I część II W kałuży krwi

W części pierwszej, Michał widzi ślady kaloszy Anastazji i idzie z ciekawości do zakątku, tam napotyka się na trupa i myśli, że to wcześniej napotkana dziewczyna... Ma rację?



„Zobaczysz, zobaczysz obcą własną twarz,

jakie wielkie oczy ma strach,

zobaczysz wszystko to samo co ja”

Edward Stachura  


 

                    W szoku, obróciłem ciało i skierowałem światło w stronę twarzy trupa. Nie wiem czemu, ale poczułem ulgę, bo to nie była ona… Z drugiej strony byłem bardzo przerażony, bo to nie było zwykłe ciało. Facet był niesamowicie blady z gigantycznymi sińcami pod oczami. Do tego miał szeroko otworzoną buzię, z której wylewały się strugi krwi, a na dodatek wyglądało na to, że ktoś wyssał z niego cały tłuszcz i pewnie jeszcze krew. Szybko wystukałem numer policji, a potem poinformowałem władze. Już miałem się wycofać, ale coś skorciło mnie, by zaświecić komórką na koniec zakątka. To, co tam zobaczyłem, będzie mi się długo śnić w koszmarach. Drugi, zapewne wspólnik wisiał przybity wielkim gwoździem do ściany. To może nie byłoby tak straszne, gdyby nie to, że miejscem przybicia była szyja, skąd ciągle płynęła krew. Poniżej, leżały kawałki ciała trzeciego. Było ich chyba ze sto. Każda część ciała solidnie rozerwana na inne. Paskudny widok. Zacząłem świecić po kątach i nie mogłem uwierzyć w to, co zobaczyłem…

                     Dziewczyna siedziała skulona, czysta, tylko moja kurtka była we krwi. Była w szoku, lekko łkała, na pewno to był płacz. Podbiegłem do niej i przykucnąłem, a ona krzyknęła mi z całych sił prosto w twarz. Była chyba bardziej przerażona ode mnie, oddychała bardzo szybko i głośno. Nie dziwiłem się, praktycznie, była jeszcze dzieckiem. Wstałem i wyciągnąłem rękę. Powiedziałem, żebyśmy poszli do domu. Nie musiałem długo czekać na odpowiedź. Ona od razu wstała i przytuliła się do mnie bardzo mocno.

                     Szliśmy do mnie do domu. Wiem, niezbyt mądre i trochę dziwne posunięcie, ale nie wiedziałem, gdzie ona mieszka, a potrzebowała czegoś ciepłego... Gdybym był nią, pomyślałbym, że jestem pedofilem, ale…

 - Co się stało? – zapytałem

 - Widziałam twoje ślady i…

 - Heh? Moje?! O czym ty gadasz? Może się pomyliłaś… Ja tamtędy nie szedłem!

 - Ale widziałam! Koniec i kropka! – krzyczała i… wiedziałem, że nie dam za wygraną

 - Co było dalej? – Poddałem się.

 - No i spotkała tamtych trzech mężczyzn. Oni byli naprawdę straszni – Miałem wrażenie, że była zdezorientowana. Zaczęła szlochać, więc przytuliłem ją.

 - Spokojnie, już po wszystkim. Mów dalej.

 - Tutaj jest problem.

 - Co?! – odskoczyłem, a następnie złapałem ją za twarz – Czy oni coś ci zrobili?

 - Nie… Nie pamiętam.

 - Nieprawda, powiedz, co się działo!

 - Mówię, nie pamiętam, widziałam ciemność przed oczami, a potem ty przyszedłeś.

 - Nie kupuję tego. Mów prawdę.

 - To nie jest jakiś sklep! Mówię prawdę, wierz, albo nie. Jedyne, co wiem, to to, że mnie przestraszyłeś.. Właśnie, może ty wiesz, co się stało? – i tutaj zrobiłem wielki face palm, który zakończył rozmowę.

                 Długo nie szliśmy w ciszy, gdyż obok jechał radiowóz, który nagle się zatrzymał, po czym wyskoczyli z niego gliniarze. Zanim się obejrzeliśmy, byliśmy już skuci w kajdany. Policjant oznajmił, że zostaliśmy oskarżeni o zabójstwo trzech osób…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz